„Praca głęboka” Cala Newporta to już chyba klasyka wśród książek związanych z tematyką produktywności i wydajności pracy. Wiele technik w niej opisanych wykorzystuję w swojej pracy. Część z nich opisałem w osobnym artykule. W tym jednak mam zamiar skupić się typowo na technikach i wiedzy zawartej w „Pracy głębokiej”.
Jestem nie tylko fanem czytania wartościowych książek, ale też praktycznego wdrażania w życie zdobytej wiedzy. Oprócz najciekawszych wniosków z książki przedstawię Ci moje przemyślenia i spostrzeżenia, jakie mam po przeczytaniu jej. Pokażę Ci też, jak w praktyce stosuję przedstawione techniki. Nie jest to typowa recenzja, a raczej pewna forma streszczenia wzbogaconego o moje przemyślenia. Traktuję ten artykuł jako notatkę po przeczytaniu omawianej książki, do której będę mógł wrócić i przypomnieć sobie wybrane zagadnienia.
Treści zawarte w książce analizuję tak, jak występują. Zdarza się więc tak, że niektóre temat są poruszane, ale ich pełne rozwinięcie znajduje się w nieco dalszej części artykułu.
Dlaczego „Praca głęboka” to dobra pozycja dla programisty?
Ponieważ jesteś na blogu dla programistów, warto omówić jakie korzyści programiście omawianej pozycji.
Pierwszy i najważniejszy aspekt to środowisko pracy programisty, które jest szalenie rozpraszające. O ile nie programujesz na kartach perforowanych lub kartce, to twoje narzędzie pracy to również jedno z największych zagrożeń Twojej produktywności. Rozpraszaczy jest na nim masa, począwszy od dymków, powiadomień i innych brzęczków z różnych aplikacji, przez zerkanie na Fejsbuki i inne Twittery (pardon, 𝕏) po kolejny śmieszny filmik z kotami wyskakujący w rekomendacjach YouTube-a. Poza komputerem niezależnie od miejsca pracy rozpraszać może Cię otoczenie. Będąc w biurze, perspektywa dołączenia do gorącej dyskusji w kuchni przy kawie czy partyjki w piłkarzyki bywa kusząca. W pracy zdalnej jest jeszcze gorzej. W domu nie trzeba zbyt długo szukać powodów na dłuższe lub krótsze AFK.
Większość programistów nie programuje silników rakietowych ani robotów Da Vinci. Nie oznacza to jednak, że nie warto, by popracowali nad eliminacją rozpraszaczy. Głównie dlatego, że można robić swoją robotę szybciej. Jeśli rozliczasz się z efektów pracy, a nie dupogodzin, to widzę tu same zalety. Robisz swoje i masz fajrant. Zostaje więcej czasu dla siebie, rodziny, hobby, pasje czy cokolwiek innego. Nawet jak chcesz przebimbać wolny czas scrollując Facebooka, to zrobisz sobie to bez powiadomień od kolegi z zespołu pingującego o to code review, co miało być zrobione godzinę temu.
Dodatkowo myślę, że warto wspomnieć, że Cal Newport jest profesorem informatyki, przez co praca programisty nie jest mu obca. Spisane przez niego doświadczenia i rekomendacje będą łatwe do zastosowania przez innych programistów.
Sama „Praca głęboka” to książka mająca nieco ponad 200 stron. Czyta się ją na tyle gładko, że można ją przeczytać w 2-3 wieczory. Czytałem polskie wydanie z 2018 roku i to na nim będę się opierał w tym artykule. Do przeczytania zachęcam szczególnie, jeśli po przeczytaniu tego artykułu będziesz czuł(a) niedosyt.
Wstęp
Już na samym wstępie książki podawane są przykłady osób o znacznych osiągnięciach wykorzystujących metody pracy głębokiej: Carl Gustav Jung, Mark Twain, Woody Allen, Bill Gates czy J.K. Rowling. We wszystkich przykładach można doszukać się elementów wspólnych. Pierwszy to izolacja, która w przypadku Junga czy Gatesa polega na pracy w dedykowanym domku. Myślę, że w przypadku programisty, dedykowany pokój, a nawet biurko już jest dużym krokiem naprzód. Mam nadzieję, że nie muszę nikogo przekonywać, że lepsze warunki do skupienia się będą w pokoju do pracy, niż z laptopem na kolanach na kanapie w salonie.
Drugim elementem wspólnym to izolacja od elektroniki. Oczywiście w przypadku Junga czy Twaina nie ma to zastosowania z oczywistych przyczyn. Jednak np. Woody Allen przez cały okres twórczości pisał na maszynie do pisania, a Rowling w momentach wzmożonej twórczości znika z mediów społecznościowych. Dla programisty wyeliminowanie komputera z pracy jest obecnie niemożliwe. Jednak zastanów się, co możesz zrobić, by w godzinach pracy, komputer był wyłącznie narzędziem pracy. W moim przypadku sprawdza się podejście „osobny komputer prywatny i osobny komputer do pracy” Na komputerze do pracy mam wyłącznie programy i pliki niezbędne do pracy.
W dalszej części wstępu Newport opisuje historię osoby, która chcąc zostać programistą, zobaczyła jak wiele skupienia i czasu wymaga nauka programowania. Autor opisuje jej sposób nauki przez zamykanie się w pokoju bez komputera, gdzie były tylko książki. Osobiście podchodzę do tego nieco sceptycznie. Jestem zwolennikiem nauki programowania przez praktykę, a skupienie się na pochłanianiu kolejnych książek to według mnie retro wersja „tutorial hell”. Jednak sama idea izolowania się w trakcie nauki jest w mojej opinii jak najbardziej okej.
Praca głęboka jest wartościowa
Cal Newport wskazuje na zjawisko Wielkiej Przebudowy, czyli zjawiska, gdzie przeciętni pracownicy będą tracić, a Ci najlepsi zyskiwać. Zjawisko to jest również coraz częściej przedstawiane w zestawieniu z ostatnimi zmianami technologicznym związanymi z rozwojem sztucznej inteligencji. Newport wskazuje również, że kolejnym czynnikiem wzmacniającym Wielką Przebudowę jest rozwój możliwości pracy zdalnej:
Firmy wolą […] najważniejsze zadania powierzać mieszkającym daleko mistrzom w swoim fachu niż miejscowym przeciętnym pracownikom.
Newport wskazuje dwie kluczowe umiejętności, które mogą pomóc znaleźć się w kategorii „mistrzów”:
Umiejętność szybkiego uczenia się skomplikowanych rzeczy oraz umiejętność tworzenia na najwyższym poziomie, pod względem jakości i szybkości.
Zdobycie tych umiejętności zależy od zdolności wykonywania pracy głębokiej. Dzieje się tak, ponieważ:
[…] twoja uwaga jest skupiona na konkretnej umiejętności, którą próbujesz doskonalić […]. Oceniając osiągnięte wyniki, korygujesz swoją postawę, aby móc skupić uwagę dokładnie na tym, co przynosi najlepsze rezultaty.
Autor następnie przytacza przykład profesora, który wysoką jakość swojej pracy zawdzięcza między innymi pracy w długich, nieprzerwanych sesjach. Dokonuje tego nie tylko na poziomie sesji jako odcinka czasu w danym dniu, ale także w danym roku. W podanym przykładzie profesor skupia się na prowadzeniu wykładów w semestrze zimowym, by móc poświęcić semestr letni pracy naukowej. Oznacza to, że multitasking można również uprawiać w dłuższej perspektywie czasu, prowadzać np. kilka projektów jednocześnie.
Wnioskiem z tego rozdziału jest to, że brak umiejętności pracy głębokiej sprawi, że prześcigną Cię osoby, dla których praca głęboka nie stanowi problemu.
Praca głęboka to rzadkość
Na samym początku autor słusznie wskazuje, że przeciętne środowisko pracy rzuca kłody pod nogi dla pracy głębokiej. Mowa tu m.in. o komunikatorach online czy praca w open space. Autor wspomina również o problemach z wykorzystywaniem mediów społecznościowych w pracy.
Open space to wręcz wylęgarnia rozpraszaczy i cieszę się, że nigdy nawet nie miałem okazji w takowym pracować. Komunikatory to z kolei open space w wydaniu wirtualnym. W przeciwieństwie do rzeczywistego open space, komunikatory można wyciszyć. W dobie coraz większej powszechności pracy zdalnej rozpraszaczem może być twój dom. Prawdopodobnie nie mieszkasz w nim sam(a), więc obecność innych domowników również może rozpraszać.
Detekcja potencjalnych rozpraszaczy również może sprawiać problemy. Rozpraszacze często są ciężkie do zauważenia. Przykładowo, odpisanie na maila zajmuje chwilę, ale jeśli by podliczyć wszystkie maile z tygodnia czy miesiąca może okazać się, że takich chwil jest kilkadziesiąt czy kilkaset. Te chwile zebrane do kupy tworzą spory kawał czasu. Do tego dochodzi czas na zmianę kontekstu i czas na powrót do bieżącego zadania.
Temu zjawisku nie pomaga też opisana przez Newporta „kultura łączności”. W skrócie wymaga ona szybkiego odpowiadania na wiadomości. Wyniki eksperymentu opisanego w książce, jak również moje osobiste doświadczenia pokazują, że zmniejszenie częstotliwości komunikacji nie powoduje istotnych problemów, a pozwala bardziej skupić się na pracy. Problemem z „kulturą łączności” jest jej łatwość. Szybkie otrzymanie informacji zwrotnej jest prostsze niż zaplanowanie pracy tak, by otrzymanie informacji nie blokowało nas w postępie prac.
Kolejnym problemem, jaki wskazuje Newport, jest „krzątanina”. Przez „krzątaninę” Newport określa wykonywanie pracy tak, by była ona widoczna, by pokazać otoczeniu swoją wartość. W przypadku programistów to zjawisko może być szczególnie uciążliwe. Przede wszystkim dlatego, że kod częściej się czyta, niż pisze. Również analizę kodu, debuggowanie, wymyślanie rozwiązań trudno jest zmierzyć czy wyestymować. Oczywiście rezultaty pracy można udokumentować notatką czy kodem, ale wtedy nie zawsze można jednoznacznie stwierdzić, czy czas poświęcony na tę pracę był adekwatny. Zjawisko „krzątaniny” jest komplementarne z „kulturą łączności”. Obecność na komunikatorze i szybkie odpisywanie dla niektórych może służyć za sygnał „jestem tu i pracuję”.
Ostatnim problemem, na jaki wskazuje autor, jest przekonanie, że:
jeśli jakieś zachowanie ma związek z Internetem, to jest dobre — niezależnie od wpływu na naszą zdolność tworzenia rzeczy wartościowych.
Praca głęboka nadaje sens życiu
Na samym początku rozdziału Newport opisuje przykład rzemieślnika, który przez skupienie na swojej pracy jest w stanie tworzyć najlepsze produkty. Wskazuje na związek między skupieniem na pracy a jakością dostarczanego produktu. Wskazuje również, że w przypadku pracy umysłowej ten związek nie jest tak oczywisty oraz na jej niejasny cel. W przypadku pracy rzemieślnika cel jest jasny — rzemieślnik chce wytworzyć produkt. W przypadku pracy umysłowej ten cel trzeba często samodzielnie określić. Ta niejasność celu jest widoczna nie tylko w przypadku niektórych prac umysłowych, ale też często dla ludzi postronnych. Wciąż zdarza mi się trafiać na pogląd, że praca programisty, czy jakakolwiek praca biurowa to „klikanie w komputer” (pisownia oryginalna).
Newport wskazuje na to, że praca głęboka wzmaga myślenie o niej i nadaje jej sens. Autor poświęca temu kilka stron, ale myślę, że można to podsumować, że „złapanie zajawki” lub „zafiksowanie się” na danym temacie pomaga w pracy głębokiej. Intensywne myślenie o pracy pozwala wytworzyć w głowie obraz rzeczywistości sprzyjający pracy głębokiej. Skupienie się na pracy pozwala też poświęcać mniej czasu zmartwieniom i tematom nieistotnym. Tłumaczyłoby to wciąż istniejący mit programisty-pasjonata. Osobiście uważam, że programiści pasjonaci mają często łatwiej, ale nie uważam, że pasja programiście jest konieczna do pracy.
W dalszej części rozdziału autor omawia wyniki empirycznych pomiarów mówiących, że wbrew pozorom:
[…] ludzie są szczęśliwsi w pracy i mniej szczęśliwi podczas odpoczynku, niż im się wydaje. Badania za pomocą ESM potwierdziły, że im częściej uczestnicy doświadczali flow w danym tygodniu, tym większe było ich zadowolenie z życia.
Autor wskazuje również, że:
[…] uczucie głębokiego koncentrowania się na czymś jest samo w sobie bardzo satysfakcjonujące.
Myślę, że coś w tym jest. Zdecydowanie lepiej się czuję na koniec dnia, gdy udało mi się dowieźć coś ciekawego i wartościowego. Z kolei robiąc jakiegoś smutnego, monotonnego taska lub spędzając pół dnia na odpisywaniu na wiadomości czy spotkaniach, często jedyne co czuję na koniec dnia to zmęczenie. Przykładu nie muszę daleko szukać. Pisanie nowych artykułów sprawia mi ogromną frajdę. Z kolei niedawne poprawianie błędów językowych i interpunkcyjnych, które wymagało ode mnie przejrzenia ponad setki artykułów na blogu, pod koniec procesu wzbudzało we mnie jedynie frustrację. W trakcie tego zadania moje skupienie było bliskie zeru i polegało na skanowaniu tekstu wzrokiem i szukaniu błędów z drobną pomocą narzędzi do walidacji poprawności tekstu.
Rozdział kończy nawiązanie do satysfakcji z pracy. Praca wysokiej jakości oprócz samego jej wyniku daje satysfakcję. Autor nawiązuje do jednej z klasycznych książek programistycznych „Pragmatyczny programista: od czeladnika do mistrza„. Doskonalenie umiejętności i wykonywanie pracy ze staranności pozwala zwiększać satysfakcję z pracy i nadaje sens codziennym obowiązkom zawodowym. Newport wskazuje również, że:
[…] rozwijanie kunsztu jest z konieczności zajęciem głębokim, a co za tym idzie, wymaga pracy głębokiej.
Zajmuj się pracą głęboką
Drugą część książki stanowi opis praktycznego podejścia do pracy głębokiej. Jednym z głównych czynników przeszkadzających zajmowaniu się pracą głęboką są pokusy zajmowania się innymi, błahymi czynnościami. Jako klucz do wyrobienia sobie nawyku pracy głębokiej jest wypracowanie odpowiednich procedur i rytuałów. Przykładem procedury z mojego trybu pracy jest sprawdzanie skrzynki e-mail, Slacka oraz robienie code review zaraz po rozpoczęciu pracy. Następną „rundę” takich sprawdzeń mam zazwyczaj dopiero po obiedzie. Po pierwszym sprawdzeniu zwykle biorę na tapet najbardziej wymagające zadanie w danym dniu zgodnie z zasadą „eat the frog„.
Newport przedstawia kilka koncepcji planowania pracy głębokiej:
- Monastyczna koncepcja planowania pracy głębokiej — maksymalizowanie efektów pracy przez eliminację lub radykalne ograniczenie płytkich zajęć. Przykładem może być radykalne ograniczenie komunikacji elektronicznej (oczywiście w granicach możliwości);
- Bimodalna koncepcja planowania pracy głębokiej — czas dzielony jest na czas ściśle poświęcony pracy głębokiej i na czas poświęcony pozostałym zajęciom. Według Newporta minimalnym wycinkiem czasu, jaki warto poświęcić na pracę głęboką w przedstawionej koncepcji, jest dzień;
- Rytmiczna koncepcja planowania pracy głębokiej — sesje pracy głębokiej powinny być prostym i regularnie przestrzeganym nawykiem. Koncepcja rytmiczna zakłada stworzenie rytmu pracy eliminującego konieczność myślenia o pracy głębokiej. Innym sposobem na wprowadzenie koncepcji rytmicznej jest ustalenie stałych godzin, które poświęcamy na pracę głęboką. Koncepcja rytmiczna ze względu na jej dużą elastyczność jest jedną z najpowszechniejszych wśród pracowników biurowych;
- Dziennikarska koncepcja planowania pracy głębokiej — praca głęboka uskuteczniana jest, kiedy tylko jest to możliwe. Przykładowo, mając wolne kilka/kilkanaście minut poświęcamy je na sesję pracy głębokiej. Stosowanie tej techniki wymaga umiejętności szybkiego przestawiania umysłu z pracy płytkiej na głęboką. Stosowaniu tej koncepcji pomaga uprzednia znajomość wycinków dnia, gdy praca głęboka będzie możliwa. Pozwala to zawczasu przygotować się, by maksymalnie wykorzystać ten czas.
Oprócz planowania warto postawić również na rytuały. Jednym z moich rytuałów jest praca w dedykowanych słuchawkach przy biurku. Siedząc w jednych konkretnych słuchawkach przy biurku, mój umysł automatycznie przestawia się na tryb pracy. Newport definiuje kilka wytycznych charakteryzujących skuteczny rytuał:
- miejsce i długość pracy — może to być biurko lub dedykowany pokój do pracy. Sesja pracy głębokiej powinna mieć z góry ustaloną długość;
- sposób pracy — zasady pracy (np. zakaz korzystania z mediów społecznościowych w trakcie pracy) powinny być z góry ustalone. Jeśli to możliwe, można również ustalić mierniki efektywności. W moim przypadku lubię sobie ustalać cele np. „W tej sesji pracy głębokiej chciałbym mieć przygotowany nowy fragment kodu z logiką biznesową. Kod ma się poprawnie budować i uruchamiać. Kod nie musi zawierać testów.”. Celem kolejnej sesji mogłoby być dodanie zestawu testów do wcześniej przygotowanego kodu;
- wspomaganie pracy — może to być np. rytuał postawienia kubka z herbatą na biurku w trakcie pracy czy uprzątnięcie biurka przed rozpoczęciem sesji pracy głębokiej.
Autor wskazuje też, że warto mieć rytuał sygnalizujący koniec pracy. W moim przypadku jest to umycie kubka po kawie lub herbacie, z którego w trakcie dnia korzystałem.
Autor opisał również koncepcję „wielkiego gestu”. Polega ona na wzmocnieniu pracy głębokiej poprzez wprowadzenie radykalnej zmiany w swoim otoczeniu, związaną ze sporym nakładem sił lub pieniędzy. Przykładem „wielkiego gestu” jaki przytoczył autor, był wyjazd J.K. Rowling do 5-gwiazdkowego hotelu, by tam kontynuować pracę nad nową powieścią.
Opisana została również „teoria przypadkowych kontaktów”, mówiąca o tym, że:
[…] jeśli pozwolimy ludziom przypadkowo stykać się ze sobą, pojawią się nowe pomysły.
Jest to jedno z założeń, które przemawia za pracą w open space-ach. Wydaje się to być w sprzeczności z pracą głęboką. Jako remedium autor przedstawia architekturę biura „piasty i szprych”. Piasta ma stanowić otwartą przestrzeń sprzyjającej kreatywności i powstawaniu nowych pomysłów. Szprychy są z kolei obszarem dedykowanym pracy głębokiej i realizacji pomysłów.
Model 4DX
Model 4DX opisuje cztery dyscypliny realizacji, które mają pomóc firmom wdrażać skomplikowane strategie. Może on być użyteczny przy wyrabianiu nawyku pracy głębokiej:
- Skoncentruj się na tym, co szalenie ważne — listę celów należy zawęzić do tych absolutnie najważniejszych i odłożyć w czasie realizację tych mniej ważnych;
- Działaj na podstawie progresywnych mierników. 4DX definiuje dwa rodzaje mierników — regresywne i progresywne. Mierniki regresywne dotyczą czynników, które należy poprawić, a progresywne mierzą sposoby działania przynoszące sukces zgodnie z miernikami regresywnymi. W pracy głębokiej miernikiem progresywnym jest czas poświęcony na pracę głęboką;
- Prowadź rejestr wyników — czas poświęcony na pracę głęboką jest bardziej widoczny, gdy udokumentujemy go wraz z osiągniętymi rezultatami. Spore możliwości w tym zakresie oferuje narzędzie Toggl;
- Stwórz system rozliczeń — w przypadku pracy głębokiej może to być okresowe weryfikowanie rezultatów i czasu poświęconego na pracę głęboką. Innymi słowy, warto analizować prowadzony rejestr wyników i wyciągać wnioski.
Rola odpoczynku
Myślę, że w książce o takiej tematyce nie mogło zabraknąć fragmentu poświęconego istocie odpoczynku. Newport przedstawia rozwiązanie, pod którym podpisuję się obiema rękami i nogami:
Po zakończeniu dnia roboczego aż do następnego ranka przestajesz się zajmować sprawami zawodowymi: żadnego sprawdzania skrzynki pocztowej po kolacji, żadnego analizowania odbytych rozmów i żadnego planowania, jak rozwiązać kolejny problem — przestajesz myśleć o pracy i już.
Odpoczynek jest ważny z kilku powodów. Przede wszystkim pozwala „naładować baterie” na kolejny dzień pracy. Lepiej odpocząć i kolejnego dnia dalej pracować głęboko niż jednego dnia się zaharować, by drugiego nic nie zrobić. Po drugie odpoczynek sprzyja kreatywności. Wypoczęty umysł wpada na lepsze pomysły.
Nie broń się przed nudą
Myślę, że tytuł tego rozdziału jest dość jednoznaczny. Newport twierdzi, że walka z nudą poprzez np. korzystanie ze smartfona powoduje degradację umiejętności koncentrowania się i zwiększa się skłonność do rozkojarzeń. Autor zachęca nas, by w chwilach nudy nie szukać sobie zajęcia na siłę.
Autor prezentuje podejście, które polega na tym, by robić sobie detoks od czynników rozpraszających. Miałem okazję ostatnio zrobić sobie dzień detoksu od komputera i smartfona. W tym dniu nie zaglądałem na maila, nie napisałem ani jednej linii kodu, ani nie zajrzałem w media społecznościowe. Staram się regularnie wyznaczać sobie takie dni. W moim przypadku detoks od rozpraszaczy rozszerzyłem również o produktywne rzeczy, ale w moim przypadku taki wariant sprawdza się lepiej. Dzięki temu praca w kolejne dni była znacznie bardziej produktywna. Podobnie regularne detoksy od mediów społecznościowych sprawiły, że obecnie moja pokusa na zaglądanie tam jest bliska zeru.
Autor proponuje również alternatywne podejście polegające na zaplanowanie sobie okresów, w których pozwalamy sobie na rozproszenie. Będąc w pracy, można sobie wyznaczyć określone momenty w trakcie dnia, kiedy sprawdzamy skrzynkę mailową, komunikator i wykonujemy inne czynności, które nie sprzyjają pracy głębokiej.
Ciekawą metodą, jaką przedstawia Newport, jest metoda pracy Theodore’a Roosevelta. Polegała ona na wyznaczeniu sobie celu oraz oszacowaniu czasu wymaganego na wykonanie zadania. Następnie, należy wyznaczyć sobie ściśle określony termin, drastycznie skracający ten czas. W miarę możliwości warto zadeklarować ten termin publicznie. Zdarza mi się stosować tę metodę, ale traktuję ją jako „opcję atomową” w swoim arsenale metod zwiększających produktywność. Działa bardzo dobrze, ale zwykle jej wykorzystanie odbija się negatywnie na mojej psychice i powoduje niepotrzebny stres. Nawet sam Newport określa taki tryb pracy mianem „sprintów”. Nie da się długo i często biec sprintem. Celem tej metody jest całkowite skupienie uwagi na zadaniu do wykonania i zabiera możliwość „palenia czasu” na czynności nieproduktywne.
W dalszej części rozdziału autor omawia korzyści wynikające z medytacji. Produktywna medytacja sprzyja opieraniu się rozpraszaczom i wzmaga koncentrację. Autor zostawił również dwie wskazówki, jak możesz medytować efektywniej:
- unikaj efektu „zdartej płyty” — twój umysł będzie próbował ograniczyć wydatek energetyczny i podsuwał znane Ci już wnioski;
- uporządkuj myślenie głębokie — Newport przedstawia sposób polegający na analizie zmiennych wpływających na problem do rozwiązania. Znając zmienne, można postawić pytania, które mogą służyć skierowaniu nas na konkretny cel. Ostatnim etapem jest utrwalenie wyników rozważania przez analizę odpowiedzi na postawione pytania.
Rozdział kończy opis metod służących polepszaniu możliwości zapamiętywania. Autor opisuje metodę pałacu pamięci oraz metodę zapamiętywania opartą o skojarzenia.
Zrezygnuj z mediów społecznościowych
O detoksie od mediów społecznościowych w tym artykule było już sporo. Newport nie zachęca do całkowitego zrezygnowania z mediów społecznościowych. Zachęca jednak do korzystania z nich mniej i bardziej świadomie. Warto zastanowić się jakie korzyści dają Ci media społecznościowe i czy są adekwatne do poświęconego na nie czasu i energii. Nie należy również zapominać, że media społecznościowe są narzędziami zaprojektowanymi do spędzania na nich jak największej ilości czasu, co również należy wziąć pod uwagę przy powyższej analizie.
Warto również korzystać z mediów społecznościowych tylko w tym celu, do którego ich potrzebujemy. Jeśli potrzebujesz ich do komunikowania się z klientami, to możesz skorzystać ze wtyczki News Feed Eradicator, by nie wyświetlać najnowszych wpisów innych użytkowników. Przykładowo, mi Facebook jest potrzebny głównie do czytania treści w grupach tematycznych. Dlatego też mam dokument z linkami do najważniejszych grup i gdy potrzebuję czegoś się dowiedzieć lub coś znaleźć to wchodzę bezpośrednio na stronę danej grupy i szukam interesującej mnie treści.
W dalszej części autor opisuje również skutki całkowitego zrezygnowania z mediów społecznościowych, a nawet zaprzestanie korzystania z Internetu dla rozrywki. Obecnie uważam takie podejście za dość radykalne. Jestem zwolennikiem ograniczenia bezproduktywnego spędzania czasu w Internecie i mediach społecznościowych, lecz w całkowitej rezygnacji widzę zbyt wiele problemów. Oczywiście znajdą się osoby, dla których takie kroki będą okej, ale dla mnie jest to krok, na który raczej się nie zdecyduję.
Na sam koniec rozdziału, ciekawym spostrzeżeniem jest, by nawet rozrywkę w Internecie zaplanować i oddawać się jej świadomie. Doomscrolling i chaotyczne surfowanie po sieci warto zastąpić świadomą rozrywką np. grom online, filmom, podcastom itd.
Pozbądź się płytkich zajęć
Rozdział otwiera opis dość głośnego tematu 4-dniowego tygodnia pracy, któremu pewnie kiedyś poświęcę osobny artykuł. Autor pokazuje, jak w Basecamp wprowadzono to podejście i jakie były tego skutki. Skrócenie czasu pracy pozwoliło na wyeliminowanie płytkich zajęć, przy jednoczesnym braku spadku wydajności.
Co ważne, autor wskazuje, że nie jest możliwe całkowite wyeliminowanie płytkich zajęć. Pewnych czynności, np. czytania e-maili nie da się całkowicie wyeliminować z pracy. Można jednak je ograniczyć. Autor zaznacza również, że nie da się pracować głęboko non stop. Możliwości ludzkiego umysłu są ograniczone, a długa praca je obniża.
Sztuką jest odpowiednie ułożenie planu dnia, by maksymalnie go wykorzystać tzn. nie „przepalić” czasu na płytkie zajęcia. Planując dzień, nie tylko będziesz w stanie zrobić więcej, ale też będziesz świadom(a), ile czasu dana czynność Ci zajmuje.
Drugim krokiem jest identyfikacja płytkich zajęć. Trzecim krokiem jest ustalenie, ile czasu w ciągu dnia możesz poświęcić na pracę płytką, tak by wiedzieć, ile płytkich zajęć należy pozbyć się z planu dnia.
Nawykiem, który autor uskutecznia i którego sam jestem ogromnym zwolennikiem, jest kończenie pracy o konkretnej godzinie. Newport nazwę tę zasadę regułą produktywności stałego rozkładu dnia. Newport wskazuje, że jest to jeden z najważniejszych nawyków pomagający w pracy głębokiej.
Kolejną rekomendacją, jakiej udziela Newport, jest utrudnienie kontaktu z Tobą. Oczywiście w pracy etatowej może to być trudne i maksymalne, co może być możliwe to okresowe wyciszenie komunikatora. Jeśli jednak np. publikujesz w sieci lub jesteś przedsiębiorcą i otrzymujesz wiele propozycji i zapytań, to pamiętaj, że to ty jesteś dysponentem swojego czasu. Nie musisz odpisywać na wszystkie wiadomości. Nie musisz również odpisywać tak, jak życzą sobie tego Twoi rozmówcy. Jeśli jednak zdecydujesz się odpisać, to warto by była to odpowiedź wyczerpująca. Komunikacyjny ping-pong nie tylko zajmie więcej czasu, ale jest większym rozpraszaczem niż napisanie jednej wyczerpującej odpowiedzi.
Na zakończenie
Liczba słów w tym artykule sugeruje mi, że jest to moja jak dotąd najdłuższa publikacja na blogu. Jestem ciekaw czy taki format treści Ci odpowiada, daj mi o tym znać w komentarzu.
Mimo że przebrnąłem w tym artykule przez całą książkę, to wciąż bardzo zachęcam do samodzielnego jej przeczytania. Artykuł na kilka tysięcy słów nie jest w stanie streścić ani wyczerpać tematu przedstawionego w ponad 200-stronnicowej książce.
Zachęcam jednak, by równocześnie z czytaniem wdrażać w życie zdobytą wiedzę. Czytanie dla samego czytania i odhaczenia pozycji na liście przeczytanych książek mija się z celem. W ramach uzupełnienia zachęcam do sprawdzenia materiałów dodatkowych podlinkowanych na końcu artykułu.
Książkę możesz kupić klikając w TEN link. Jest to link referencyjny, dzięku któremu zarobię na rozwój tego bloga.
Źródła i materiały dodatkowe
- Cal Newport – Praca głęboka
- Jak dbam o wysoką produktywność?
- Priorytetyzacja i estymacja zadań
- Why you should eat the frog first
- Toggl
- Programisto, odpocznij…
- Pałac pamięci, czyli klucz do pamięci bez granic
- News Feed Eradicator
- Why the CEO of Basecamp only allows employees to work 32 hours a week
- Pragmatyczny programista. Od czeladnika do mistrza. Wydanie II
Sztos. Przeczytałem książkę, robiłem własne notatki ale chciałem jeszcze zerknąć na jakieś podsumowanie które upewnilo by mnie że nic nie pominąłem. Super! Czekam na więcej takich treści
Dzięki! Cieszę się, że wpis się przydał 🙂